Witam serdecznie wszystkich zamierzających czytać te moje wypociny :-)
Niestety w pisaniu nie jestem mistrzem, więc ograniczę się do najistotniejszych faktów, krótkich streszczeń pewnych sytuacji, no i przede wszystkim, do zdjęć. To one w tej relacji będą kluczowe :-)
Syberia marzyła mi się od paru lat. Niestety jak to często bywa, zawsze coś stawało mi na przeszkodzie - a to nie ma pieniędzy, a to towarzysze podróży się wykruszyli, a to ktoś się bał, że zabiją, porwą lub sprzedadzą... W tym roku powiedziałam "basta"! Jak nie będzie chętnych to pojadę sama! Jednak pewnego pięknego kwietniowego dnia rzuciłam znajomym, Hance i Przemkowi, mimochodem pytanie "czy nie chcielibyście pojechać ze mną?", na co oni mimochodem odpowiedzieli, że "owszem", no i się zaczęło! :-)
Ustaliliśmy, że jedziemy w lipcu. W związku z tym, że zostało nam niewiele czasu, bo tylko 2 miesiące, wpadliśmy w szał przygotowań. Mapy, informacje dot. transportu i interesujących nas miejsc, ustalanie zarysu trasy, wstępny kosztorys itp.
W między czasie okazało się, że Przemek nie może jechać, więc zostałyśmy z Hanią same na placu boju. "Z głupia franc" dałyśmy na paru portalach podróżniczych info, że szukamy chętnych na wyjazd, choć przekonane byłyśmy, że nikt się nie zgłosi na niecałe 4 tyg przed wyjazdem. A jednak! Po paru rozmowach, wybraniu jednych chętnych, a zrezygnowaniu z drugich utworzyła się 4-osobowa grupa pod wezwaniem: ja (mianowana zawiadującą tym "oddziałem"), Hanka (późniejsza pani "doktór"), Natalia (pielęgniarka) i Radek (pacjent) ;-)))
Teraz trochę konkretów :-)
Wyruszyliśmy 9 lipca. Za punkt najdalszy obraliśmy sobie Ułan-Ude, stolicę Buriacji. Ze wszystkich opcji dojazdu najtańszą i biorąc pod uwagę wszystkie czynniki (długość urlopów, zobowiązania, budżet) najodpowiedniejszą była ta:
- Gdańsk-Kaliningrad: autobus za 50 zł, wyjazd z Gd Gł o 6.30, przyjazd do Kaliningradu ok. 12.00 (trzeba uprzedzić kierowcę, że chce się wysiąść przy dworcu kolejowym)
- po 13.00 z dworca autobusowego, który jest zaraz obok, pojechaliśmy autobusem na lotnisko. Bilet kosztował albo 40 albo 80 rubli.
Oczywiście pojawiły się niespodziewane korki na ulicach, więc na lotnisko wpadliśmy na 10 min przed końcem odprawy i jeszcze na domiar złego, nieświadomi tak późnej godziny, ale za to uśmiechnięci i zadowoleni zaczęliśmy się przepakowywać! Dobrze, że pan przy odprawie się nad nami zlitował i przepuścił :-))) Wtedy jeszcze nie podejrzewaliśmy, że przychodzenie na ostatnią minutę będzie naszym znakiem rozpoznawczym ;-)
- o 15.15 lot do Moskwy. Nam udało się kupić bilety za ok. 270 zł w jedną stronę. W Moskwie, na lotnisku Vnukovo, byliśmy o 18.15
- potem marszrutką za 100 rub do pierwszej stacji metra, czyli Jugo-Zapadnoj, tam przesiadka na metro i do hotelu. Postanowiliśmy przenocować w Moskwie w hotelu, bo zależało nam na szybkim, bezproblemowym zdobyciu meldunku. Hotele robią to od ręki. Polecam SHERSTON HOTEL na ul. Gostinichnyj projezd 8/1, metro Pietrowsko-Razumowskaja. 2-os pokój klasy ekonomicznej kosztuje tam 1950 rub czyli jakieś 100 zł/os. Panie tam pracujące są szalenie miłe i pomocne. Spod metra jedzie tam autobus (pierwsza od wyjścia z metra linia przystanków, ostatni przystanek), ale numeru niestety nie pamiętam :) Chyba dwieście coś :-)
- z Moskwy do Ułan-Ude jechaliśmy Koleją Transsyberyjską. Wyjazd 10 lipca o 13.10, bilet w plackarcie 3 kategorii (bo już tylko takie były na 2 tyg przed wyjazdem) kosztował 4250 rub, czyli jakieś 430 zł.